Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 12

Kolejnego dnia idąc do pracy miałam cichą nadzieję,że już nigdy nie przyjdzie tam Anna.Ona za mną nie przepada,to widać... ale ja również zachwycona na jej widok nigdy nie będę.
Gdy weszłam do swojego gabinetu zobaczyłam o dziwo pracującą Marcelinę.
-Cześć, ty już w pracy? nie wierzę własnym oczom
-Bardzo zabawne, po prostu prezes zakazał mi się spóźniać,powiedział ,że jeszcze raz się to powtórzy zwolni mnie... cham jakich mało !
-Yy... właśnie w ten sposób postępują szefowie...wymagają punktualności, to normalne
-Gdybym to ja była prezesem ...
-Tak,tak wiem ...-przerwałam Marcelinie,jak zwykle wygłaszałaby te swoje mądrości 
W tej samej chwili do środka wszedł nasz prezes
-Magda chodź na chwilkę do mojego gabinetu,musimy porozmawiać
-Dobrze, już idę
Wyszłam i poszłam za nim.Gdy już usiedliśmy zaczęliśmy rozmawiać
-Coś się stało?-zapytałam lekko poddenerwowana
-Mam dla ciebie do wykonania bardzo ważne zadanie.Otóż musisz pojechać wraz z Łukaszem,Kubą i Robertem do Dortmundu.
-Słucham? -zapytałam nie dowierzając
-Musisz po prostu zjawić się z nimi od czasu do czasu na jakiejś gali w Niemczech, pokręcić się przy nich z naszym logiem,itp.Ma to na celu promowanie polskiej piłki nożnej,może jakiś zawodnik skusi się aby do nas dołączyć.. przecież ja nie muszę tłumaczyć ci takich rzeczy
-No tak, ja rozumiem a ile to ma trwać?
-Przynajmniej trzy miesiące ,dostaniesz trzy krotnie więcej pieniędzy niż tu ... to co ,zgoda?
-Myślę,że mogę się zgodzić .
-Świetnie! A teraz możesz iść do domu nie będę cię wiecej męczył,ale masz zadanie ubierz się dziś wieczorem ładnie, pod twój dom podjedzie limuzyna i zabierze cię do klubu Nirvana tam bliżej poznasz nasze trio z Dortmundu
- na te słowa uśmiechnęłam się szeroko ,dziś kolejny raz miałam spotkać się z Robertem !!
Pojechałam do domu najszybciej jak się dało,wywaliłam z szafy wszystko co miałam musiałam znaleźć coś wyjątkowego!
Znalazłam brzoskwiniową sukienkę.

  ,pomalowałam pazurki , zrobiłam makijaż i rozpuściłam włosy.
Zbliżał się wieczór,do drzwi zapukał szofer i zaprowadził mnie do limuzyny,wsiadłam.W środku było zniewalająco, mega przepych..byłam tak zajęta podziwianiem jej środka,że nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy.Szofer otworzył mi drzwi ,wyszłam przed sobą zobaczyłam jeden z najmodniejszych i nie ukrywajmy...najdroższych klubów w Polsce.Weszłam do środka, w tle leciała właśnie spokojna piosenka ,rozejrzałam się w okół było mnóstwo ludzi .W tłumie zauważyłam Marka,podeszłam do niego
-Cześć
-Witaj,wyglądasz.. noo.wow... świetnie-powiedział uśmiechając się
-Dziękuje ci bardzo-odwzajemniłam uśmiech
-Spójrz, tam na kanapie siedzą chłopcy i niecierpliwie na ciebie czekają,chodźmy-złapał mnie za rękę i poszliśmy
Swój wzrok od razu skierowałam na Lewego.Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie,jaki on jest przystojny *.*



niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 11

Staliśmy w tej pozycji jeszcze przez kilka chwil wpatrując się przy tym w swoje oczy, byłam w siódmym niebie ,mogłam zostać tam na zawsze ale w pewnym momencie do sali wszedł Łukasz Piszczek i zawołał Roberta, pożegnaliśmy się i razem wyszliśmy na korytarz.Była już 17 .00 Ania powiedziała ,że pierwszy dzień w pracy mam już za sobą i mogę się zbierać,wzięłam swoją torbę i zjechałam windą na dół, wyszłam z budynku ,wsiadłam w samochód i udałam się w stronę mojego nowego mieszkania.
...
Mijały kolejne dni, każdy z nich przynosił coś nowego,miałam bardzo dużo pracy ,mimo tego sprawiało mi to jedynie radość, ta praca mnie nie męczyła , a wręcz przeciwnie dzięki niej nabrałam wiatru w żagle,mogłam się rozwijać i zarobki były na prawdę przyzwoite.Jedynym jej minusem było to ,że dzieliłam swój gabinet z Marceliną , nadal nie przekonałam się co do niej , zupełnie nie rozumiem tej kobiety zamiast zająć się pracą to wciąż narzeka jacy ci mężczyźni są okropni i źle ją traktują, czasem mam ochotę wygarnąć jej co o niej myślę, ale powstrzymuję się bo nie chcę wdawać się z nią w jeszcze gorszy konflikt.
Minął  miesiąc mojej pracy ,czułam się już na prawdę pewnie,znałam wszystkich oni znali mnie ,ale przez ten cały czas ani razu nie spotkałam Roberta ...czasem przychodzili jacyś piłkarze ,podpisywałam im papiery, z wieloma z nich nawet się polubiliśmy , ale on się nie pojawiał,pewnie wyjechał do Dortmundu .Okropnie tęskniłam ,chciałam znów go ujrzeć.
...
Wczoraj minął dokładnie 37 dzień mojej pracy w siedzibie PZPN-u .
Ale nie był zbyt udany.Dzień zapowiadał się całkiem dobrze, wstałam godzinę przed budzikiem poszłam do Libera obudzić go  i troszkę powkurzać, a że jest mega śpiochem udało mi się to bez trudu ... mieszkamy w jednej klatce na przeciwko siebie nie dawno a on już ma mnie dość ! :D
Następnie wsiadłam w samochód i pojechałam do pracy.Gdy weszłam do gmachu na przywitanie ochroniarz Władek kazał mi przeparkować  samochód, on to potrafi utrudnić życie.Po kilku minutach byłam już na górze , przywitałam się z Anią i wzięłam korespondencję, gdy weszłam do swojego gabinetu przy biurku siedziała zapłakana Marcelina .
-Co się stało? - podbiegłam do niej szybko i przykucnęłam na przeciwko niej
-Nic,odczep się- odpowiedziała zapłakana
-Może mogę Ci w czymś pomóc?
-Nie ,nie możesz ,nie wtrącaj się w nie swoje sprawy ,okej?- wykrzyczała i wybiegła do łazienki
Znając życie pewnie znów chodzi o jakiegoś faceta,pewnie zadzwonił pięć minut później - zażartowałam z myślach i usiadłam przy swoim biurku,po chwili zadzwonił telefon .
-Biuro reklamy i promocji PZPN ,słucham .
-To ja Ania , przyszła Pani Anna prosi o podpis na dokumencie w sprawie umieszczenia logo PZPN w sesji zdjęciowej
-Co za Anna ?
-Zaraz ją poznasz, już ją wysłałam do twojego gabinetu
-Dobrze ,dobrze
W tej chwili do środka weszła kobieta ,poznałam ją dopiero gdy podeszła do biurka i podała mi dłoń na przywitanie.To była narzeczona Roberta, tak Ania Stachurska :[
Ona jest taka śliczna  ,pasuje do Roberta jak mało kto
-Przyszłam z papierami dotyczącymi sesji zdjęciowej ,którą robimy wraz z moim narzeczonym dla jednego z magazynów , chodzi o lokowanie loga PZPN-u na koszulce w którą będę ubrana , muszę mieć pozwolenie, zupełny banał ale potrzebuję Pani podpisu
-Rozumiem, już podpisuję - wzięłam od niej dokument i podpisałam
-Ja Panią skądś znam-stwierdziła , poczułam zimny dreszcz, gdy przypomniałaby sobie tą sytuację z sylwestra mogłoby skończyć się to delikatnie mówiąc źle, niestety... miała dobrą pamięć
-To Pani śpiewała na sylwestrze a potem prowadziła ciekawą konwersację z moim Robertem ,nie mylę się prawda? -zapytała z ironią w głosie
-Tak to ja...
-Ach , co za zbieg okoliczności, no nic ...
Po tych słowach wstała z krzesła i wzięła podpisany dokument
-Do widzenia -i tak po prostu wyszła 

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 10

Wyszłam z gabinetu Marka i pojechałam do domu, gdy już dojechałam włączyłam internet i zaczęłam szukać jakiegoś niedrogiego mieszkania do wynajęcia w okolicy biurowca PZPN , znalazłam idealną ofertę! 
Było to mieszkanie w tym samym bloku w którym mieszka Liber ,od razu zadzwoniłam pod wskazany numer, modliłam się aby ogłoszenie było nadal aktualne na szczęście było.. 
Następnego dnia pojechałam do mężczyzny który chciał je wynająć , byłam pod ogromnym wrażeniem gdy je obejrzałam od razu wiedziałam ,że już żadne inne tylko one !
Podpisaliśmy umowę a kolejnego dnia tata Dawida, który ma firmę transportową przywiózł moje rzeczy, ja w tym samym czasie udałam się do mojej nowe pracy z podpisanymi już dokumentami. Gdy wjeżdżałam windą na górę miałam w głowie jeden wielki mętlik ,to wszystko działo się tak szybko ...przez kilka dni byłam w ciągłym biegu,mało co jadłam,byłam przemęczona i osłabiona mimo to cieszylam się ,że wyrwałam się z mojego rodzinnego miasta w którym nie było już dla mnie żadnych perspektyw i w końcu spełniają się moje marzenia...
Gdy otworzyły sie drzwi windy zebrałam w sobie siły i z pełnią energii ruszyłam w stronę recepcji w której już od rana urzędowała wspaniała Ania, miałam przeczucie ,że  tylko z ją jako jedyną znajdę wspólny język .
Podeszłam do niej i przywitałam się
-Cześć Aniu,przyniosłam dokumenty są już podpisane 
-To wspaniale,akurat dziś ...masz wyczucie czasu chodź ze mną - złapała mnie za rękę i doprowadziła pod drzwi sali konferencyjnej
-Ja teraz wejdę i powiem wszystkim ,że jesteś oni na pewno cię zaproszą będziesz przynajmniej z grubsza musiała im opowiedzieć o swoich planach- nie dając dojść mi nawet do słowa weszła do środka,nie zdąrzyłam nawet zauważyć kto jest w środku, po kilku chwilach wyszła i powiedziała abym weszła, byłam przekonana ,że będzie tam jedynie Marek z prezesem i pozostałą częścią najważniejszych ludzi w siedzibie, byli owszem ...ale nie tylko oni !
Weszłam do środka i zamarłam , przy ustawionym na środku ogromnym ,okrągłym stole siedzieli nasi piłkarze ...wydukałam z siebie jedynie skromne " dzień dobry" Marek poprosił abym usiadła przy nim , sama się sobie dziwię ,że udało mi się oderwać nogi od podłoża ,to było straszne ,usiadłam i rozejrzałam się ... każdy z nich patrzył się na mnie ,dziwnie się czułam mając na sobie oczy ich wszystkich pomiędzy Piszczkiem a Błaszczykowskim siedział on ,on ,on ....mmmmmmmm  znów w garniturze,rzecz jasna Robert !
Nie mogłam oderwać od niego wzroku ,poznał mnie i kiwnął do mnie głową na przywitanie , odparłam tym samym.Całe spotkanie przebiegło pomyślnie, na szczęście nie spełniły się słowa Ani i nie musiałam przedstawić swoich planów co do promowania Reprezentacji , mimo tego musiałam przygotować to w formie prezentacji na kolejny poniedziałek ..
Gdy prezes zakończył przemówienie ,wszyscy wstali i zaczęli wychodzić postanowiłam pozwolić im wszystkim wyjść jaki pierwsi .Stałam obok swojego miejsca w pewnym momencie usłyszałam z tyłu głos Lewego 
-Cześć 
Jego głos jest taki kojący , powinny go aplikować w pastylkach i podawać jako znieczulenie podczas operacji ,lub nagrać i puszczać ..ja bym wtedy nie poczuła żadnego bólu :*
Odwróciłam się w jego stronę
-Cześć Robert
-Jak miło Cię znów widzieć .Fajnie,że będziesz tu pracować 
- Tak,fajnie..bardzo się cieszę,to niesamowite.Chciałabym Cię przeprosić za tamto wtedy , ja ...-wtedy Robert przerwał mi dotykając moich ust swoim palcem 
-Ty za dużo przepraszasz - zaśmiał się pokazując przy tym swoje śnieżno-białe zęby
 Dla mnie nie ma sprawy na prawdę ...
-To dobrze,wiesz myślałam ,że się gniewasz 
-Nie,nie jestem obrażalski 
-Cieszę się 
I w tym momencie naszą rozmowę przerwał Marek
-Ooo poznałaś Roberta ? 
Spojrzeliśmy się na siebie z Robertem i zaśmialiśmy się głośno , Marek patrzył się na nas jak na wariatów , oboje nie mogliśmy opanować śmiechu po czym postanowił już o nic nie pytać i wyszedł z sali.Zostaliśmy w niej zupełnie sami,nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy wyszli .
-Nie wiarygodne ,widzimy się dopiero trzeci raz a już rozumiemy się bez słów - stwierdził Robert
-Może to początek niezwykłej znajomości?- powiedziałam ,dopiero po chwili dotarło do mnie ,że palnęłam głupotę bo przecież nie mogłam mieć pewności  co do tego czy on będzie chciał abyśmy mieli jakąkolwiek inną relację niż służbową,ale on się uśmiechnął ,zbliżył się do mnie tak blisko ,że czułam jego oddech na swojej twarzy i spojrzał mi głęboko w oczy po czym  odparł ...
-Być może  -i w słodki sposób puścił mi oczko







Bardzo długo nie pisałam,ale totalnie nie miałam czasu, teraz mam ferie i postaram się nadrobić zaległości :)
Mam nadzieję ,że rozdział się podoba ..już niebawem w życiu bohaterki wszystko się zmieni ..
 Korzystając z okazji chciałabym Was zaprosić na mojego bloga o mojej wielkiej pasji jaką jest kolekcjonowanie autografów:  www.autografymagoli.blogspot.com


sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 9

Obudziłam się rano i byłam dużo szczęśliwsza niż wczoraj.Dostałam ogromny impuls do działania,wiedziałam ,że ten dzień należy do mnie !
Zjadłam śniadanie i zaczęłam się szykować, już dawno tak długo nie szukałam sobie ubrań do wyjścia, po kilkunastu minutach przebierania i robienia bałaganu w szafie wyjęłam czarne rurki,białą koszulę z ćwiekami ,czarną marynarkę oraz wysokie szpilki.Włosy rozpuściłam ,pomalowałam się ładnie i spakowałam CV.Podświadomie czułam,że to będzie wielki przełom w moim życiu dlatego chciałam zrobić jak najlepsze wrażenie..
Wsiadłam w samochód i ruszyłam,włączyłam GPS ..tak na wszelki wypadek ,aby szczęśliwie dotrzeć.
Gdy dojechałam zostawiłam samochód na przeciwko ogromnego biurowca PZPN-u.Podeszłam do ogromnych szklanych,automatycznie otwierających się drzwi ,weszłam do środka.Przy wejściu za dużym biurkiem siedział bardzo miły ochroniarz, podeszłam do niego i zapytałam jak dojść do głównej siedziby ,on wskazał mi windę i powiedział aby wjechać a piąte piętro, tak właśnie zrobiłam.Winda zatrzymała się na pierwszym piętrze a do środka wszedł wysoki mężczyzna.Ustał na przeciwko mnie i spojrzał na mnie to było.... Nie wiem jak to opisać , trzęsienie ziemi! Myślałam ,że serce mi stanęło i już nie ruszy ,a kiedy jednak ku mojemu zdziwieniu ruszyło, to w takim tempie ,jakbym właśnie skończyła maraton.Mam dreszcze gdy dobie przypominam jak on na mnie patrzy ,nawet filmowi amanci są przy nim tacy..banalni..
W pewnym momencie odezwał się do mnie:
-Ja Cię znam! Śpiewałaś podczas sylwestra,prawda i ty masz u nas pracować?
Serce podskoczyło mi do gardła ..resztkami rozsądku wydukałam z siebie..
-Tak,tak.. to ja 
Wtedy winda się otworzyła
-Do zobaczenia -
pożegnał się.Na przeciwko windy była recepcja ,podeszłam do recepcjonistki Ani powiedziałam kim jestem i zapytałam do kogo mam się udać z papierami,ona zaprowadziła mnie do gabinetu dyrektora Marka Olszańskiego gdy weszłam za biurkiem ponownie ujrzałam bruneta z windy ,Ania zostawiła nas ,podeszłam i usiadłam na krzesełku on poprosił mnie o CV.
-Jestem Marek-przedstawił się uśmiechając się przy tym 
-A ja Magdalena ..
-Może wytłumaczę Ci to całe zamieszanie.-powiedział
-Dobry pomysł,w końcu dowiem się czegoś więcej
-Otóż gdy przeczytałem twoje dokumenty potrzebne do realizacji naszej umowy w sprawie sylwestra zauważyłem,że jesteś po studiach menadżersko -reklamowych a nam bezzwłocznie potrzebny jest menadżer ,który w końcu ruszy z konkretną reklamą a nie będzie świecił swoimi wdziękami,mówię o Marcelinie,zdążyłaś ją poznać prawda?
-Tak ,miałam okazję 
-Pewnie zauważyłaś,że na tym stanowisku sprawdza się średnio ale pracuje tu ,ponieważ wzdycha do niej syn prezesa a on dla swojego synalka zrobi wszystko...
-To chyba bez sensu trzymać mało kompetentną osobę aby syn był zadowolony,przepraszam nie chcę nikogo oceniać ani nic w tym stylu,prosze mnie źle nie zrozumieć ale to działa na niekorzyść w sumie... to całej Polski ...
-Rozumiem Cię idealnie i wiem,że się sprawdzisz na tym stanowisku o milion razy lepiej niż ona,proszę tu masz umowę ,przeczytaj ją dobrze ..liczę na to ,że jednak podpiszesz- uśmiechnął się
-Ja również.Uwielbiam piłkę nożną i mam już cały ogrom pomysłów na promocję naszej reprezentacji..
-W takim razie do zobaczenia-wstał i podał mi rękę na pożegnanie.



NOWE POSTACIE W OPOWIADANIU:

  Marek :













Ania:













Weronika:



czwartek, 3 stycznia 2013

Rozdział 8

Niestety myliłam się..
Przez całą nocy myślałam jedynie o tym co się wydarzyło tego wieczoru,nie miałam na nic ochoty najchętniej jak najszybciej wróciłabym do domu i położyła się spać.Zaniepokojony moim zachowaniem Marcin podszedł do mnie i poprosił abyśmy wyszli do pokoju obok i porozmawiali, zgodziłam się, weszliśmy do środka, Marcin zamknął drzwi na klucz, usiedliśmy na łóżku.
-Co tam się wydarzyło? zapytał mnie wyraźnie zaniepokojony,Liber rozumie mnie jak nikt inny ,postanowiłam więc wszystko mu opowiedzieć.Mówiłam,mówiłam i mówiłam ,on siedział i słuchał mnie uważnie gdy skończyłam złapał mnie za rękę ...
-Kochasz go prawda?
Spojrzałam na niego ,a do oczu napłynęły mi łzy
-Tak,chodź wiem,że to głupie .. kocham człowieka którego znam jedynie z okładek gazet i wywiadów ,co ja mogę o nim wiedzieć? Nie wiem jaki jest prywatnie ,znam jedynie jego medialne oblicze pomimo tego gdy go widzę mam motylki  w brzuchu i chcę się na niego rzucić,wyściskać go i już na zawsze zostać jego objęciach ...
Marcin westchnął  i przytulił mnie mocno do siebie
-Nie martw się nawet jeśli już nigdy go nie spotkasz bądź dobrej myśli...
-Dziękuję Ci, ale ja będę się już zbierać do domu,jestem padnięta -wstałam z łóżka ,pożegnałam się z Liberem oraz resztą gości ,ubrałam się ,wyszłam przed blok i poczekałam na taksówkę ,po powrocie do domu wyciszyłam telefon i  marzyłam tylko o tym aby zapaść w końcu w sen.
Następnego dnia obudziłam się o 11.30 .Gdy tylko skończyłam poranną toaletę przebrałam się w zwykły dres i zeszłam na dół zjeść śniadanie.Na dole czekała już na mnie pyszna jajecznica zrobiona przez moją kochaną mamusie.Rodzice wypytywali się jak było ,czy dałam radę ,jak zaśpiewałam,czy byli pod wrażeniem ...? Nie chciało mi się zbytnio opowiadać ale nie dali by mi spokoju.
Włączyłam telewizję  i szukałam czegoś sensownego po kanałach,gdy nagle natrafiłam na relację ze wczorajszego sylwestra .
-MAMO,TATO  CHODŹCIE SZYBKO!! zawołałam głośno
-Spójrzcie 
Rodzicie obejrzeli i pogratulowali mi ,byłam tak podekscytowana ,że od razu pobiegłam na górę po telefon aby zadzwonić do Julki i pochwalić się jej ,że byłam w telewizji .Odblokowałam telefon i włączyłam dźwięki a tam... 48 nieodebranych połączeń i 15 sms-ów :OO
Byłam w jednym wielkim szoku,naśmieszniejsze w tym wszystkim było to ,że prawie każe połączenie było z innego numeru telefonu ,gdy zaczęłam czytać wiadomości z wrażenia aż usiadłam na łóżku jakieś osoby błagały mnie wręcz o kontakt ,pisały ,abym wystąpiła w ich programach i na imprezach nie skończyłam nawet ich czytać gdy komórka zaczęła mi dzwonić,odebrałam to był szef PZPN  poprosił mnie o spotkanie i abym przyniosła ze sobą swoje CV, zgodziłam się ,po zakończeniu rozmowy zaczęłam krzyczeć i skakać z radości !!
Ale wtedy nie zdawałam sobie nawet sprawy ,że to dopiero początek mojej życiowej przygody...

środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 7

To była piękna a zarazem niesamowita chwila ,która nie trwała długo :[ Po chwili wszyscy wyszli na zewnątrz aby podziwiać pokaz sztucznych ogni.,Zeszłam ze sceny ,założyłam kurtkę , pożegnałam się z pracującymi na scenie dźwiękowcami i  podziękowałam im za udaną współpracę.Rozejrzałam się po pustej sali i odetchnęłam z ulgą,że wszystko się udało.Ze spuszczoną głową skierowałam się do wyjścia w pewnym momencie ktoś na mnie wpadł,przewróciliśmy się na podłogę,to był mężczyzna,poczułam jedynie zapach jego pięknych perfum,które już chyba na zawsze zapamiętam.
-Najmocniej przepraszam -powiedział podnosząc się
-Auć, nic nie szkodzi ,będę jedynie trochę poobijana -zaśmiałam się wesoło,on wyciągnął do mnie rękę i pomógł  wstać ,otrzepałam się i spojrzałam na niego .. nie wierzyłam własnym oczom to był ROBERT!!
W tej chwili serce zaczęło mi walić jak młot,spoglądałam w jego oczy nie mogąc wydusić z siebie ani słowa ,on położył swoje ręce na moich ramionach i powiedział :
-Błagam Cię,nie zemdlej tak jak wtedy w końcu chciałbym Cię poznać - uśmiechnął się do mnie słodko
-Pamiętasz mnie? -odparłam 
-No jasne,jakbym mógł Cię zapomnieć ? Fanki szaleją na moim punkcie ,ale jeszcze żadna nie zemdlała na mój widok ty jesteś jedyna -zaśmiał się pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby
-Ja bardzo przepraszam za tamten wieczór,Ty poświęciłeś dla mnie swój wolny czas a wiem ,że masz go niewiele,a ja tak po prostu zemdlałam ...
-Nie masz za co przepraszać może to głupio zabrzmi ale w sumie to była dla mnie sama przyjemność ,nigdy nikomu nie robiłem sztucznego oddychania 
-Słucham??????? -powiedziałam delikatnie podniesionym głosem
-To był taki żart ,przepraszam rzadko pijam alkohol ale jeśli już się nadarzy taka okazja to lubię sobie pożartować-powiedział śmiejąc się 
-Rozumiem ...
Już dawno z nikim tak dobrze mi się nie rozmawiało,byliśmy tak rozbawieni ,że nie zauważyliśmy stojącej obok nas Ani,gdy  Robert ją zobaczył  przedstawił nas sobie
-Aniu poznaj moją fankę, a zarazem świetną wokalistę 
Ona wyciągnęła w moją stronę rękę spoglądając na mnie niepewnie
-Anna
Podałam jej dłoń ,byłam troszkę zażenowana tą sytuacją,przecież właśnie poznawałam się z narzeczoną mężczyzny którego.... kocham
-A ja Magdalena
-Przepraszamy Cię Magdo ale przyjaciele na nas czekają 
Złapała Roberta za rękę,on  zanim wyszedł zdążył mi jeszcze powiedzieć  "Do zobaczenia" ,ja uśmiechnęłam się kącikiem ust  i odparłam "Żegnaj Robert"   odwróciłam się w stronę drugiego wyjścia ,w tej chwili poczułam na sobie jego wzrok i usłyszał jego aksamitny głos
-Nigdy nie mów żegnaj,to odbiera nadzieję na kolejne spotkanie 
Odwróciłam się i objęłam go wzrokiem
 -A myślisz ,że mogę ją mieć ?
-Wszystko się może zdarzyć ...
-Gdy głowa pełna marzeń ..?
-Dokładnie
 To była niezwykła chwila,staliśmy i wpatrywaliśmy się sobie w oczy nigdy nie czułam czegoś takiego,to niesamowite uczucie ...
- Anna krzyknęła na niego widocznie zdenerwowana
-Robert,co ty wyprawiasz do jasnej cholery ? Jak ja mam to rozumieć ? 
skierowała swój wzrok na mnie 
-Aniu spokojnie ,chodźmy już ...
Lewy zaczął ją uspokajać,objął ją w pasie i wyszli na taras gdzie przebywali wszyscy goście.
Czekając na taksówkę sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć,nie chciałam niepotrzebnie zaprzątać sobie tym głowy bo przecież był pod wpływem alkoholu,ale z drugiej strony to właśnie po wypiciu ludzie są bardzo otwarci i mówią prawdę.Wsiadłam do taksówki i postanowiłam .nie,nie,nie.. nie dziś! Nie chciałam już o tym rozmyślać,bo przecież dopiero było niedługo po północy a ja jechałam jeszcze na imprezę u Sylwii nie mogłam sobie zepsuć tak dobrze zapowiadającej się nocy.