Jejciu.To naprawdę on! Szczerze mówiąc wolałabym nie wiedzieć kim jest,lecz od chwili gdy dane mi było dowiedzieć się kim jest ,nasza rozmowa przeszła na inny poziom,wolałam go jako nieznajomego mężczyznę z którym tak świetnie mi się gadało.
Mimo wszystko czas leciał jak szalony,nawet się nie zorientowałam kiedy minęło nam pół nocy
-Czas na mnie,powinnam się zbierać.
-Chcesz iść do tej Mayki o tej porze?
-A czemu nie?
-Nie sądzisz,że to troszkę za późno,obudzisz ją to będzie nie grzeczne,pojedziemy do fajnego hotelu ,przynajmniej się wyśpisz a jutro się z nią spotkasz
-Może masz rację ..
-No pewnie ,że mam- zapłacił rachunek po czym udaliśmy się do luksusowego hotelu,gdy spojrzałam na cennik włosy stały mi dęba.Jak można tyle zapłacić za noc?
-Bradley,muszę cię przeprosić ale wybrałeś jak dla mnie zbyt drogi hotel,nie stać mnie na zapłacenie tyle za noc,udam się jednak do jakiegoś innego hotelu-już podosiłam gu górze swoje walizki,gdy Bradley ścisnął mi delikatnie rękę
-Posłuchaj mnie... ja ci to zaproponowałem,więc ja płacę.To najbardziej luksusowy hotel w Indiach,pozwól mi za siebie zapłacić,wszystkie inne hotele w okolicy to .. ech nawet nie można ich nazwać hotelami -to hostele ze szczurami i złodziejami,nie raz zdarzało się ,że zabijano tam gości dla ich kasy,więc wybieraj
-Ale dopiero co się poznaliśmy a ty już mi bezinteresownie chcesz postawić noc w hotelu ,tak drogą noc ?
-Czy ty już przez tego całego Roberta w zupełności straciłaś wiarę w człowieka?
-Bradley,prosiłam cie nie wymawiaj przy mnie nawet tego imienia
-Przepraszam,zapomniałem że jesteś na odwyku od Robertozakochanni-zaśmiałam się słysząc jego słowa i widząc przy tym robioną przez niego minę
-No dobrze
-I tak ma być-pogładził mnie po policzku po czym udał się do recepcji.
Udaliśmy się do swoich pokoi,mój był przepiękny.Wszystkie zdobienia były wykonane z niezwykłą precyzją i starannością,klimat zachowany był w stylu retro.Wykąpałam się,zawinęłam turban zrobiony z ręcznika na głowie i zarzuciłam na siebie mój różowy pluszowy szlafrok,wtedy usłyszałam pukanie do drzwi,otworzyłam.To był Bradley,oparł się w-jak dla mnie kuszący sposób o futrynę i gdy mnie zobaczył wyciągnął z za pleców butelkę szampana
-Mmm szampan? A mamy jakieś powody do picia?-zapytałam
-Oczywiście,samo to,że Cię ujrzałem to dla mnie powód do świętowania i picia przy tym tego pysznego szampana-zaśmiałam się ,a moje policzki pokrył delikatny rumieniec.Wpuściłam go do środka, piliśmy i rozmawialiśmy tak do rana .Powiedzieliśmy sobie na wzajem chyba wszystko,przynajmniej ja .I w końcu dowiedziałam się co robił samolotem w Polsce,oczywiscie był to samolot ,który był w Warszawie przelotem-a już myślałam,że był na wycieczce krajoznawczej ;)
Polska-szpital
Robert po rutynowych badaniach został wypisany ze szpitala,założył na nos czarne okulary i wyszedł tylnymi drzwiami,aby uniknąć wścipskich fotoreporterów.Wsiadł do swojego Audi Q7 i pojechał prosto do swojego rodzinnego domu,do ukochanej mamy,która zawsze pomagała mu w najcięższych momentach życia
Indie-Bombaj,dom Myki
-I co teraz zamierzasz ze sobą zrobić?- Myka zapytała Magdę popijając herbatę ceylon
-Na razie chcę razem z Bradleyem trochę pozwiedzać i udać się z nim na plan Jego filmu,który kręci w Bangladeszu
-Bradley,Bradley i Bradley..cały czas o nim mówisz, chyba naprawdę Ci zaimponował w dodatku masz te swoje maślane oczyska ,takie same jak wtedy, gdy z taką wielką miłością mówiłaś o Robercie
-Oj daj spokój- ona mnie zna na wylot,ponownie pokryłam się rumieńcem,próbowałam go ukryć podpierając się dłońmi
-Pamiętaj,znasz go tylko jeden dzień,jestes pewna ,że chcesz z nim jechać do tego Bangladeszu?
-Oczywiście,że tak..ufam mu
-Nie wydaje ci się,że jesteś naiwna.Takie historie zdarzają się tylko w filmach
-A nie zauważyłaś,że moje całe życie jest jak scenariusz jakiegoś filmu?
-Tego nie da się nie zauważyć
Jak powiedziała tak zrobiła.Udała się wraz z ledwo poznanym mężczyzną do Bangladeszu,gdzie codziennie towarzyszyła mu podczas zdjęć do filmu.Powoli zapominała o Robercie,a z dnia na dzień Bradley zajmował w jej sercu ważniejsze miejsce.Codziennie czymś ją zaskakiwał,pokazywał nową twarz,była tym zafascynowana żaden mężczyzna jeszcze o nią tak nie dbał.Miłość była w tym wypadku nie unikniona,zakochali się w sobie do szaleństwa.Swój "pierwszy wspólny raz" -przeżyli we wspaniałej ,bajeczne wręcz scenerii.Bradley wszystko starannie przygotował,zabrał ją do najpiękniejszego ogrodu botanicznego jaki znał,tak ustawił drogę ze świeczek z płatkami jej ukochanych róż prowadzącą do miejsca pomiędzy tulipanami gdzie to zrobili.
-Kocham Cię wariacie-powiedziałam gładząc mojego ukochanego po gołym torsie,leżąc obok niego
-Już teraz nie mam nic do ukrycia,znasz mnie całego,wiesz o mnie wszystko... chce ci powiedzieć,że nigdy nie wierzyłem w przypadki, a teraz właśnie przypadek kieruje moim życiem,bo my jesteśmy jednym wielkim przypadkiem,gdyby nie te dziecko w samolocie nigdy bym cię nie poznał
-Gdy będziemy starszy odnajdziemy go i podziękujemy z całego serca
-Świetny pomysł,własnie tak zrobimy
Mijały dni,tygodnie, w końcu nawet miesiące.Mogli ze sobą rozmawiać na każdy temat .Ona kochała w nim wszystko, on w niej wszystko i jeszcze więcej.Byli dla siebie nawzajem motorem napędowym.Po zakończeniu zdjęć do filmu Bradleya udali się do Nowego Yorku,gdzie mężczyzna posiadał piękny ,duży dom.Wprowadzili się tam.Robert natomiast zmienił klub,załamał się wiadomością o związku Magdy z Bradleyem i nawet jego ukochana piłka nożna nie pozwalała mu zapomnieć.Z czasem rany zaczęły się goić,ale wciąż to nowe wzmianki w gazetach o nowej parze w amerykańskim show biznesie ponownie rozdzierały mu serce na strzępy.Po przeczytaniu kolejnego nie wytrzymał,wyjechał na wakacje ,gdzie wdał się w przelotny romans,lecz nawet w ramionach pięknej latynoski nie znalazł takiego ukojenia jak w ramionach jego Madzi.
Nowy York,
-Kochanie,świetnie to wygląda,w przyszłości nasze dzieci będą tu szczęśliwe - powiedziała Madzia stojąc i przygladając się dziełu znanego dekoratora wnętrz,który przygotował ogromny pokój na poddaszu
-Na pewno,wygląda świetnie.Trochę tu różowo,ale da się znieść
-Bradley! Róż to piękny kolor
-Tak,tak kochanie
I jak ? Co sądzicie o tym przebiegu zdarzeń?
Spokojnie, losy Madzi wcale nie są takie pewnie jak się to zdaje :)
Jak to się mówi nadzieja matką głupich. Miałam nadzieje że Bradley nie zagości w życiu Madzi na dłużej a jednak i jeszcze maja ze sobą dziecko. Żal mi Roberta :(
OdpowiedzUsuńzapraszam na jedenastkę do sb:
http://serce-nie-sluga-ms.blogspot.com/
Szczerze to wolałam Madzię w połączeniu z Robertem i mam cichą nadzieję, że znów będą razem. ;) a co do rozdziału to jak zawsze świetny. ;*z niecierpliwością czekam next. Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuń