Łączna liczba wyświetleń

sobota, 14 września 2013

Rozdział 34

Po kąpieli nie marzyłam o niczym innym niż o śnie.Gdy położyłam się w końcu do mojego łóżka bez problemu zasnęłam,ale mój sen nie trwał długo ,obudził mnie dzwonek do drzwi, z ogromnymi oporami wstałam i otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się niesamowity widok .TO BYŁA MAYKA !
Tak,Mayka o drugiej w nocy w moich drzwiach stała jedna z moich najlepszych przyjaciółek.
Nie mogłam w to uwierzyć ,stałam jak wryta ..
-Mayka ? Co ty tu robisz? Jak trafiłaś ?
-Och zapominalska,nie pamiętasz? Dałaś mi swój adres, właśnie wracam prosto z lotniska ,przleciałam do mojej ojczyzny,chcę ją w końcu poznać-mówiła z pięknym azjatyckim uśmiechem na twarzy
-Kochana -wtuliłam się w nią mocno,po czym zaprosiłam do środka
-Czego chcesz się napić ?-zapytałam na wejściu
-Na prawdę nie rób sobie kłopotu,przyszłam Cię tylko odwiedzić,musiałam,przepraszam na pewno cię obudziłam,ale tak bardzo się za tobą stęskniłam..
-Oj daj spokój ,jestem przeszczęśliwa,że Cię widzę
-Ja również,ale pora na mnie mam zakwaterowanie w hotelu
-Ooo nie moja droga,nie puszczę Cię do żadnego hotelu,dzisiaj śpisz u mnie,obowiązkowo muszę ci opowiedzieć dzisiejszy dzień-I tak właśnie uczyniłam.Mayka została u mnie na noc ,do rana opowiadałam Jej wszystko po kolei .
Na zajutrz wstałam o 11.00 , na szczęście była niedziela i mogłyśmy sobie pofolgować.Gdy otworzyłam oczy poczułam unoszący się po całym domu zapach Curry ,wstałam ,przetarłam oczy i weszłam do kuchni, a tam przy kuchence stała Mayka,przyrządzając jakąś jak mniemam hinuduską potrawę
-Mm cóż za zapachy-pociągnęłam delikatnie nosem
-To zapach Twojego ulubionego Hinduskiego dania -powiedziała kładąc pełne pysznego jedzenia półmiski na stole
-Jesteś kochana i nieoszacowana -przesłałam jej buziaczka i powietrzu i usiadłam,zrobiła tak samo,usiadła na przeciwko mnie,zaczęłyśmy jeść
-Przyzwyczajaj się -powiedziała tak jakby sprawdzając czy wciąż pamiętam o swoim wyjeździe do Indii,posłałam jej przelotne spojrzenie po czym ponownie wróciłam do jedzenia
-Zostało mi tu kilka formalności do załatwienia,dam wypowiedzenie z pracy,pożegnam się z rodziną,znajomymi i chcę już wyjechać, mam dość ..
-Ale nie zapomnij o naszej umowie,musisz mi pokazać moją ojczyznę -pogroziła mi zabawnie palcem
-W końcu to mój obowiązek.Zwiedzanie zaczniemy już dziś ,może na początek starówka, a potem nasz stadion narodowy?
-Pewnie ,świetny pomysł- potaknęła zachwycona.Gdy zjadłyśmy wstawiłyśmy naczynia do zmywarki,ubrałyśmy się i udałyśmy się na starówkę.
-Jejciu,jak tu pięknie..nie widziałam ,że Polska jest aż tak piękna ,zdjęcia nie oddają jej prawdziwego uroku
-Tak,to prawda nie ma to jak zobaczyć coś na żywo,wtedy jest zupełnie inaczej.
  Spacerowałyśmy tak przez około dwie godziny,Mayka była wszystkiego ciekawa,wszystko musiała zobaczyć,dotknąć,spróbować.Patrząc na nią miałam wrażenie ,że widzę ptaka dopiero co wypuszczonego z klatki,który po raz pierwszy widzi coś innego niż klatka i to co miał w zasięgu swoich oczu wyglądając przez kraty.Dzięki niej wiem,że nie doceniamy naszego kraju.Mieszkamy tu, dlatego to wszystko jest dla nas rutyną i nie doceniamy szczegółów, zachwycamy się jedynie tym co jest poza granicami naszego kraju.Mayka zupełnie odmieniła moje spostrzeżenie o świecie i naszym kraju.
  Następnie udałyśmy się na stadion narodowy,ech.. mam związanych z nim tyle wspomnień,za każdym razem gdy tam jestem mam przed oczami Roberta,gdy cieszy się z kolejnego strzelonego gola dla polskiej reprezentacji.Usiadłam na jednym z krzeseł na trybunach 
-Haloo Magda, co ty taka zamyślona?-usiadła obok niej
-Nie, to nic..
-Coś jest jednak na rzeczy,mów
-Na prawdę,nic się nie dzieje
-Robert?
-Co Robert?
-To o nim myślisz?
-Pff.. też wymyśliłaś -próbowałam nie dać tego po sobie poznać
-Tego nie da się nie zauważyć.Mnie nie oszukasz.Ja znam te oczy, zakochane oczy 
-Nie jestem zakochana, wszystko jest ok.Wracajmy do domu,muszę się spakować ,muszę zamówić bilet -wstałam i udałam się w stronę wyjścia.Wyszłyśmy ze stadionu bez słowa,wsiadłyśmy do samochodu,ruszyłyśmy.Stojąc na czerwonym świetle poczułam na sobie wzrok siedzącej obok mnie Mayki
-Przykro mi ,że chcesz mnie oszukać
-Ja ?
-Tak,bo na twojej twarzy wyraźnie maluje się tęsknota za nim.Może ten wyjazd to nie jest dobry pomysł?Będziesz cierpiała
-Nie będę,już dawno się wyleczyłam z tej chorej miłości.Teraz chcę walczyć o siebie,o swoje szczęście.Koniec z Robertem i reprezentacją 
-Jesteś tego pewna?
-Tak,na sto procent.Ile do cholery jasnej mogę im pomagać? Wystarczająco dużo pomocy ode mnie uzyskali,niech radzą sobie sami
-Grasz,ciągle grasz.Wiem ,że taka nie jesteś.Kogo ty chcesz oszukać ,samą siebie?Bo na pewno nie mnie.Ty nie jesteś typem osoby ,która zachowuje się w taki sposób,w głębi serca chcesz ciągle im pomagać,być przy nich przed i po każdym meczu ,wspierać ich i walczyć razem z nimi- słuchałam jej z uwagą, mówiła wszystko to co tak naprawdę mam w sercu.Ona mnie tak dobrze zna, wie czego chcę.Ale nie mogłam jej przytaknąć,nie mogę przyznać się do swojej słabości,nie teraz...
-Mayka,proszę cię..co ty możesz wiedzieć?-włączyłam głośno radio ,wróciłyśmy do domu w milczeniu.

 TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

 [Rozmowa Roberta z Wojtkiem]

-No chłopie,ty to nie masz szczęścia do panien -powiedział Wojtek podpalając kolejnego papierosa
-A daj spokój,minął tydzień a ja wciąż o tym myślę i główkuję nad tym wszystkim.Co za .. zdzira.Jak ona mogła? 
-Spokojnie,lepiej że to wydało się teraz niż miałoby za jakiś czas
-Nie chcę mieć z nią nic wspólnego ,nie chcę nawet o niej słyszeć,nie rozmawiajmy już o tym.Muszę się odstresować,może pojedziemy na taki męski wypad na kanary?
-Kanary?No w sumie czemu nie,ale chyba o czymś, a raczej o kimś zapomniałeś ..a Madzia? Co z nią?
-Ech, Madzia..nie,nie ja jestem u niej spalony,nie chcę jej nawet denerwować swoją osobą,dałem jej jednoznacznie do myślenia idąc do ślubnego kobierca z Anką,ona mi tego nie wybaczy
-Ale wiedziała czym się kierowałeś,zrozumie
-Nie Wojtek,to koniec
-No skoro tak mówisz to pewnie tak,bo ona wyjeżdża do Indii na stałe ,już się więcej pewnie nie zobaczycie więc możemy jechać na te kanary,wyrwać ci jakąś sztunie
-Jakie Indie? O czym ty mówisz?
-Ho,ho to ty nie wiesz? 
-Nie,nie powiedziała mi ,nic nie wiedziałem
-No to już wiesz-zgasił papierosa po czym poklepał Roberta po ramieniu
-Ale kiedy ona jedzie?Nie mogę na to pozwolić
-Dzwoniła wczoraj do mnie ,pożegnała się i powiedziała ,że jedzie dziś
-Dziś? O której? Muszę ją zatrzymać-wstał energicznie z miejsca patrząc na zegarek
-No chłopie,wiedziałem ,wiedziałem ,że ją kochasz.Masz jeszcze dwadzieścia minut,jedź na lotnisko-Robert wybiegł z mieszkania Wojtka bez słowa,szybko wsiadł w swój samochód stojący na parkingu i odjechał z piskiem opon.Wojtek również udał się na lotnisko,nie chciał ominąć tego momentu.Robert  jest jego najlepszym przyjacielem,chciał być świadkiem tego jak zatrzymuje swoją ukochaną ,do tej pory widywał to jedynie na filmach.

[Lotnisko]

-Będę za Wami tęsknić-mówiła Madzia żegnając się na lotnisku z rodzicami i przyjaciółmi
-My też będziemy ,odżywiaj się i dzwoń do nasz często
-Dobrze mamo-potakiwałam , wciąż rozglądając się w okół ,w podświadomości ciągle liczyłam na to ,że w pewnym momencie z tego tłumu osób wyłoni się On, ale się przeliczyłam.Nagle ujrzałam kroczącego w moją stronę Wojtka
-Madźka- krzyczał już z daleka,podbiegłam, do Niego i przytuliłam się mocno
-Wojtek,jak miło,że jesteś
-To co,zostajesz maleńka?Gdzie Robert?
-A czemu miałabym zostać? A co do Roberta to się nie pojawił,nie zależy mu po prostu
-Ale jak to ? Miał przyjechać..
-A wierzysz w cuda?Proszę cię,nie bądź naiwny,Przepraszam,ale już na mnie czas,żegnaj będę tęsknić-powiedziałam po czym udalam się w stronę wejścia do samolotu,pomachałam wszystkim na pożegnanie
-Ale Madzia,zaczekaj on tu zaraz będzie-Zaczął krzyczeć,ale ona już nie usłyszała.Drzwi się zamknęły.
-Kurde,debiilu gdzie ty jesteś-powiedział zdenerwowany wyciągając telefon z kieszeni.
-No tak ,jeszcze nie odbiera-rozłączył się.Wtedy telefon zaczął dzwonić,zdziwił się bo to była mam Roberta,odebrał
-Wojtek?halo .. to ja,mama Roberta..-słyszy szlochanie
-Tak, to ja..co się stało,czemu Pani płacze?
-Robert,Robert ...jest w szpitalu,miał wypadek,przed chwilką zadzwonili do mnie ze szpitala ,ale ja jestem obecnie na mazurach,oczywiście postaram się jak najszybciej tam pojawić,ale czy mogę cię prosić abyś teraz tam pojechał?
-Oczywiście,już jadę ...